Kalabria z dziećmi to znakomity pomysł na wakacje. Na naszej rodzinie „czubek włoskiego buta” zrobił ogromne wrażenie. To jeden z najbiedniejszych regionów Italii, a jednocześnie jeden z najbardziej dziewiczych i malowniczych. Kalabrię wyróżnia niesamowicie bujna i różnorodna przyroda, położone na wzgórzach urokliwe miasteczka oraz przepiękne plaże z prawdziwie turkusową wodą.
Spis treści
Organizacja wyjazdu
My lecieliśmy Wizzairem do Bari. Wracaliśmy z Fiumicino, ponieważ w drugiej części naszych włoskich wakacji zatrzymaliśmy się na dłużej na Wybrzeżu Amalfitańskim. Samochód wypożyczaliśmy z Sicily by Car, bardzo polecam.
W sumie w Kalabrii spędziliśmy tydzień. Nocowaliśmy w trzech miejscach, z czego w Polsce zarezerwowany mieliśmy tylko pierwszy nocleg. Resztę bookowalismy na miejscu.
Scalea
Dobrą bazą wypadowa do zwiedzania północnej części regionu są okolice Scalei/Praia a Mare. To typowo turystyczne miejscowości, ale po sezonie zupełnie puste. W Scalei warto powspinać się plątaniną wąskich uliczek wśród opuszczonych budynków i nieczynnych knajpek i poczuć klimat dawnego miasteczka, które ponoć było już kurortem w czasach antycznego Rzymu.
Plaża w Praia a Mare jest malowniczo położona, a z wody wyrastają skały i niewielkie wysepki, wokół których można popływać kajakiem albo rowerem wodnym. Prawdziwy zachwyt budzi położona nieopodal ukryta plażyczka zwieńczona łukiem skalnym, Arcomagno. Można się do niej dostać wspinając się po dość stromych schodach (z małymi dziećmi polecam chustę albo nosidełko) lub rowerem wodnym albo stateczkiem. Te miejsca utwierdziły nas w przekonaniu, że Kalabria z dziećmi to pomysł na magiczny urlop.
Po wizycie w regionie Scalei udaliśmy się do Tropei, a po drodze zwiedziliśmy jeszcze miasto murali – Diamante, oraz przepiękne, malutkie Pizzo. Stare Miasto, czyli główny plac i odchodzące od niego uliczki, położone są na wysokim klifie, nad którym góruje piętnastowieczny zamek. Pizzo to także stolica kalabryjskiego deseru tartufo czyli lodów na bazie orzechów laskowych z czekoladowym nadzieniem, serwowanych na talerzyku.
Tropea i okolice
Tropea, położona na ogromnej skale, z przepięknymi plażami, mnóstwem knajp i lokalnych sklepików, spodobała nam się od pierwszej minuty. Dla mnie największym atutem była zacieniona plaża poniżej klifu, na którym znajduje się Stare Miasto. W gąszczu uliczek i placyków znajdziecie świetne restauracje serwujące przepyszne owoce morza i ryby (w bardzo dobrych cenach), lodziarnie i cukiernie, które otwarte są często dużo dłużej niż pozostałe lokale gastronomiczne.
Tuż obok odwiedziliśmy Capo Vaticano, czyli jeden z najpiękniejszych fragmentów wybrzeża Kalabrii. Pomiędzy stromymi klifami, porośniętymi przez niezliczone ilości kaktusów, rozpościerają się piaszczyste i żwirkowe plaże, często ukryte pośród skał. Nas jednej z nich, zupełnie pustej, spędziliśmy kilka godzin, aż do zachodu słońca.
Scilla
Ostatnim i najdalej na południe wysuniętym miasteczkiem, w którym się zatrzymaliśmy była Scilla. Dla mnie zdecydowany hit! Mieszkaliśmy w dzielnicy rybackiej, w której domy rybaków schodzą wprost do morza, a przy większości z nich zacumowane są kolorowe łodzie. Fale morskie rozbijają się o schody w przesmykach miedzy budynkami. Nad plażą w Scylli górują kolorowe domki i średniowieczna twierdza. Pomimo sztormu i rozbitej szyby w samochodzie (a nawet dwóch), najpiękniejsze wspomnienia z Kalabrii mamy właśnie ze Scilli.
Jakbyście mieli jakieś pytania to służę pomocą i zapraszam na bloga po więcej szczegółów.
Tekst i zdjęcia: Marzena Winiarska-Świerczek